Pracujecie jako freelancerzy? A może chcielibyście rzucić wszystko i kąpać się w luksusach, które obfitują podczas uprawiania wolnego zawodu? Tak, ten, ten wpis jest dla was.
Ostatnio przeczytałam artykuł pt. „12 cech, które musisz mieć, by zostać miliarderem”. Nie mam żadnej. Co by wiele wyjaśniało. Wiem za to, jakie cechy musi mieć freelancer. Tak naprawdę jest ich więcej niż 6, ale te uważam za niezbędne. By nie oszaleć i zgorzknieć na stare lata.
Cierpliwość
Zbieramy tonami, w każdej postaci. Cierpliwość przyda się podczas rozmów z klientami. Gdy zleceń jest za mało, a konto świeci pustkami. Gdy jest ich tak dużo, że tęsknimy za całym dniu na fejsie. Gdy dostaniemy prośbę o poprawkę: odsyłam do poprawki, proszę zmienić „lub” na „albo” i będzie git. No i gdy czekamy na przelew wysłany dwa tygodnie temu.
Miłość do ludzi
Och, jak oni mnie czasem denerwują. Klienci, rzecz jasna. A ja ich. Tak samo denerwują mnie dzieci, mama i brat. Każdy wie, że nikt tak na świecie nie wkurza człowieka jak osobisty mąż. Nie wyobrażam sobie bycia freelancerką bez szacunku i empatii do ludzi, z którymi pracuję. Nawet jak nigdy nie staję nimi twarzą twarzą, to wymieniamy tysiące maili, piszemy wiadomości na messengerze i rozmawiamy przez telefon. To wciąż jest praca z ludźmi. Dość specyficzna, ale jednak. Co się wtedy przydaje?
Miłosierdzie, moi drodzy. Ludzka dobroć, która emanuje nawet z komputera. Bez tego zwariujemy. Zrozumienie człowieka po drugiej stronie barykady, chęć pomocy ot tak, przynosi korzyści naszym małym biznesom, zdrowiu i spokoju ducha. Prawie zawsze wysyłam maile z buźkami :). Od razu robi się przyjemniej.
Umiejętność samomotywacji
Jestem typem człowieka, który jak coś ma zrobić, to zrobi. Często na ostatni dzwonek, gdy termin dzwoni z każdej strony. To i tak lepiej niż u wielu ludzi, którzy nigdy nie potrafią się zmobilizować. Nieraz czytałam wywiady lub wspominki znanych pisarzy, który przyznawali się, że najgorsze to usiąść do pracy. Skąd ja to znam. Siedząc samemu w domu, bez bata szefa i zegara odliczającego minuty do 17, trudno jest się zmobilizować. Wszystko wydaje się ważniejsze. Nagle się okazuje, że firanki takieee brudne. Czekaj, czekaj, ciekawe co tam słychać u koleżanki z podstawówki, której nie widziałam 15 lat. Może mam jej numer? Okresowe spadki motywacji są normalne u freelancera. Trochę pomaga ustalenie dni i godzin pracy i ustawienie harmonogramu tak, by pracować tylko w dzień. Ale tylko trochę.
Umiejętność odmawiania
Tak zwana asertywność. Nie dogodzi się każdemu. I nie z każdym trzeba współpracować. Czasem trzeba odmówić. Także sobie. Na przykład wydania pieniędzy na drobne przyjemności (bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się zapas gotówki) albo czasu wolnego.
Umiejętność zaciskania zębów
Żeby jutro było lepiej, dziś musi być gorzej. Nie ma innego sposobu na zarabianie na freelansie jak praca. Czasem ciężka, bez widocznych efektów. Ale małymi krokami, miesiąc po miesiącu, jest lepiej. To widać i czuć. Cofamy się dwa kroki, ale trzy idziemy do przodu. I tak w kółko. Aż przychodzi moment, kiedy wszyscy znajomi muszą błagać o wolne między 1 a 3 maja, a my po prostu zamykamy kompa i idziemy na piwo. Wtedy wiemy, że było warto zacisnąć i zęby, i pasa.
Poczucie humoru
Zwłaszcza wtedy, gdy dostajemy przelew.
Teraz pytanie: czy ja mam te wszystkie cechy? Rożnie to bywa 😉