Jedna ważna rzecz, którą warto wiedzieć o pracy copywritera freelancera
O pracy copywritera freelancera można napisać dużo i nie dużo. W zasadzie wszystko sprowadza się do główkowania i pisania tekstów. No ale między tym istnieje jeszcze sporo tematów, które trzeba ogarniać. Wiele z nich poruszałam już na blogu, dlatego nie będę się powtarzać. Ale jest chyba coś, o czym jeszcze nie pisałam.
Czasami z uśmiechem na twarzy czytam sobie różne teksty na blogach copywriterów czy wątki na grupach na fejsie. Że tyle wyzwań, że kochają pisać, że praca jest ich pasją. Może i niektórzy naprawdę tak sądzą, zwłaszcza gdy krótko zajmują się copywritingiem. Ale większość pomija pewną kwestię.
Otóż w rzeczywistości jest to bardzoooo nudna praca. Śmiertelnie nudna. Bywa, że po 2-3 godzinach gapienia się w monitor, odrywam wzrok, rozglądam się po mieszkaniu i myślę sobie: matko, tu nic się nie dzieje, pusto i głucho. Siedzę sama, nie mam z kim pogadać i jeśli zaraz nie wyjdę z domu, to oszaleję. W okresie wiosenno-letnim jest trochę inaczej, bo ogólnie więcej okazji do wychodzenia z domu. Gorzej jest zimą, której nie znoszę, bo wtedy widocznie obniża mi się nastrój. Kocham słońce i 40-stopniowe upały i nie wiem, czemu los mnie pokarał życiem w środkowej części Europy, gdzie często nie ma ani porządnego lata, ani solidnej zimy.
Może jestem już trochę zgorzkniałym copywriterem, ale serio, zapewniam was, że w samym ślęczeniu nad tekstami dla innych ludzi nie ma aż tak wiele pasji, kreatywności i cudownych projektów. Mam wrażenie, że pisałam już chyba na każdy temat, dla każdej branży, dlatego z największą radością przyjmuję zlecenia, które są trochę inne albo dotyczą nowych dla mnie tematów. To zaskakujące, że te nowe tematy idą mi łatwiej, bo mnie ciekawią i z ochotą poszukuję informacji. Na przykład teraz współpracuję z producentem ekologicznego octu jabłkowego. Pracowałam nad przepisem domowego octu i tak bardzo mnie to wciągnęło, że postanowiłam wziąć kilka jabłek i zrobiłam sobie ten ocet. Nieporównywalnie lepszy od sklepowego! Bardzo polecam poczytać na ten temat. Albo teksty na blog dla stylistyki okularów. Mam sporą wadę wzroku i od 3 lat noszę okulary. Jakiś czas temu trochę mi się znudziły i przerzuciłam się na soczewki kontaktowe, ale w trakcie współpracy z klientką byłam zaskoczona, że można tak wiele pisać o okularach i że to tak niebanalny temat.
Czyli owszem, zdarzają się wciągające i przyjemne zlecenia, ale powtórzę jeszcze raz, tak na co dzień to jest przeraźliwie nudna praca. Na początku jest zdecydowanie ciekawiej, jak w każdej pracy. Wszystko jest nowe i człowiek czuje ten dreszczyk, wdraża się, odkrywa nieznane. Z czasem, gdy wszystko przychodzi łatwo, jakoś to zaczyna być trochę nijakie.
Gdy moje dzieci były młodsze, to ciężej mi się łączyło pracę copywriterki z życiem matki. Wydawało mi się, że jak już oddam ich do placówek edukacyjnych, to będzie łatwiej, fajniej. A tu nie, bo już jakiś czas temu zrozumiałam, że to właśnie wtedy było fajniej, zabawniej. Były jakieś emocje i stres. Coś się działo w ciągu dnia. No i zrozumiałam też, że ja nie mam praktycznie żadnych stresów w pracy, co chyba nie jest takie dobre. Na ogół ludzie narzekają na nadmiar stresu w pracy, a ja to bym czasem chciała, żeby ktoś na mnie nakrzyczał, skrytykował, żeby jakaś koleżanka obgadała za plecami. 😉
Raczej trudno uwolnić się od tej nudy, bo to jest wpisane w pracę copywritera freelancera. Zdarzają się ludzie, którym to bardzo pasuje, ponieważ z natury są introwertykami i wolą w samotności coś tam sobie dłubać. A inni, żeby nie zwariować, muszą szukać jakichś ciekawych zajęć poza pracą lub stale szukać nowych wyzwań w pracy. Byle do emerytury, której copywriter freelancer i tak nie zobaczy. 😉