Gdzie szukać zleceń, jeśli nie na Oferii? Właśnie takie pytanie zadała mi pewna początkująca copywriterka. Początkowo zaczęłam się zastanawiać nad odpowiedzią, a potem uświadomiłam sobie, że musiałabym jej zdać relację z 6 lat swojego życia. Także lepiej ubrać to w treść, która może będzie przydatna innym początkującym freelancerom. 😉
Gdy trafiam w sieci na porady dotyczące tego, gdzie szukać zleceń, klientów, widzę wyłącznie informacje przydatne freelancerom, którzy już tych klientów mają, typu „bądź profesjonalny”, „odpowiadaj szybko na maile”. Druga grupa porad to te w stylu „idź na praktyki i zdobądź doświadczenie” albo „zbuduj portfolio”.
Te superwskazówki w żaden sposób nie wyjaśniają, jak i gdzie szukać zleceń w początkowym okresie freelansu.
Jak szukać zleceń? Najlepiej od początku.
Najpierw brutalna prawda:
Niemal każdy początkujący freelancer (czyt. bez wiedzy i doświadczenia oraz umiejętności zdobywania fajnych klientów) musi zacząć od prostych, i niestety, niskopłatnych zleceń.
Powody są dwa:
1. Brak doświadczenia, sukcesów, które przyciągnęłyby klientów
Wyobrażacie sobie, że firma zleca napisanie tekstów na witrynę osobie, która w portoflio ma 10 tekstów SEO i 15 komentarzy w ramach marketingu szeptanego? No nie. Czy chcielibyście, by budowę waszego domu nadzorował osiemnastolatek, który właśnie obronił dyplom w technikum budowlanym, a w swoim portfolio ma remont babci altanki na działce? Ja nie.
Na wszystko przyjdzie pora, dlatego w pierwszym okresie zarabiania (czyt. 1-18 miesięcy) trzeba przejść „staż”, czyli zadowalać propozycjami z najniższej półki i zdobywać doświadczenie. I tak jest w niemal każdej branży. Kiedyś pracowałam w firmie, której główna dyrektorka zaczynała od stanowiska sprzedawcy. Freelancer też swoją beczkę soli musi zjeść. Dopiero potem może myśleć o lepszych zleceniach i większych pieniądzach.
2. Brak „obycia” w sieci, znajomości marketingu online, SEO itp.
Zakładam, że jeśli ktoś zaczyna, to niewiele wie o WordPressie, pozycjonowaniu, kreowaniu wizerunku i marketingu. Nie ma własnej strony, bloga, czyli niczego, co pozwala szybciej i skuteczniej zdobywać klientów.
Jeśli to was nie dotyczy, bo jesteście wyjadaczami i wiecie, jak zdobywać zlecenia, to nie ma sensu, żebyście czytali ten tekst dalej.
Etap pierwszy: staż dla początkujących frelancerów
Tak ja wspomniałam, jeśli nie macie dużego doświadczenia, musicie rozpocząć staż, czyli starać się o drobne prace zdalne. Takie, które ktoś wam powierzy bez wielu pytań o doświadczenie i portfolio.
Gdzie ich szukać? Przede wszystkim tu:
- Portale z ogłoszeniami o prace
Niby takie oczywiste, co? 😉 Sporo agencji SEO poszukuje osób na stanowisko seo copywritera, bez doświadczenia, z możliwością pracy zdalnej. Fajna opcja na start. I to za pieniądze. Nie będę tu wymieniała wszystkich portali, ale na pewno warte uwagi jest OLX.
- Fora i grupy internetowe
Na forach branżowych (w osobnych działach) oraz grupach na Fb pojawiają się posty osób/firm poszukujących różnych wykonawców. W przypadku copywritingu, web writingu warto zajrzeć na PIO oraz Grupę na Facebooku dla osób poszukujących copywriterów).
- Portale dla freelancerów
Na nich regularnie pojawiają się ogłoszenia ze zleceniami. Cała masa, najróżniejszych. Ich zaletą jest to, że otrzymuje się powiadomienia na maila o nowych ogłoszeniach z danych kategorii. Chyba jedyne sensowne w Polsce (czyt. z dużą ilością ogłoszeń), to „nieszczęsna” Oferia i całkiem fajne Useme.
- Platformy handlujące treścią
Czyli pośrednicy, którzy łączą zleceniodawców i wykonawców. To te, które lubię najmniej (dlaczego tu), ale nie wypada o nich zapominać. Na start – czemu nie. Do głowy przychodzą mi trzy portale: Supertreść (gdzie od lat wisi mi do wypłaty 4 Euro), GoodContent i Textbookers.
- Znajomi
Znajoma znajomej ma sklep z ubrankami dla dzieci i potrzebuje opisów produktów. Dobry moment, by zaproponować napisanie tych opisów w atrakcyjnej cenie. Praktycznie wszyscy moi znajomi, którzy rozkręcali biznesy (wcale nie online), zaczynali od oferowania usług osobom z najbliższego z otoczenia.
- Inni freelancerzy
Jestem przekonana, że bardziej doświadczeni freelancerzy mają tyle pracy, że z chęcią by się nią podzielili. Dlaczego więc nie zapytać wprost kilku wybranych osób, czy nie potrzebują pomocy przy realizacji niektórych zleceń?
Klucz do efektywnego zdobywania klientów to cierpliwość. Trzeba się przygotować, że na 100 wysłanych zgłoszeń odpowie ze 3 potencjalnych zleceniodawców. Choć najczęściej wygrywa niska cena, dla własnego dobra, lepiej nie schodzić poniżej pewnego minimum. Warto już na początku przyjąć, że 5 zł za tekst to stawka urągająca godności człowieka. Ale już 30 – 40 zł za prosty tekst SEO – przyzwoite wynagrodzenie dla uczącego się stażysty-freelancera.
Najlepiej szukać takich ofert, w których podany jest bezpośredni kontakt do zleceniodawcy i po prostu odpowiedzieć na ofertę w mailu, zadzwonić lub odezwać się na Fb.
Jeśli będziecie regularnie, z zaangażowaniem szukać ofert, a w międzyczasie doszkalać się, czytać książki i blogi branżowe, zauważycie, że zlecenia zaczną same napływać. Pojawią się stali klienci (bardzo ważni dla freelancera) i klienci z polecenia. To będzie naprawdę ciężka praca, na którą nie każdy jest gotowy.
Grunt to nie poddawać się.
I właśnie tak wygląda początkowy okres freelancera. Zdobywanie doświadczenia małymi krokami. Zaczynając od prostych zadań, sięgając po coraz trudniejsze i wymagające.
Jeśli myślicie sobie „O nie, my chcemy już dziś zarabiać, mieć klientów. Gdzie oni są? Cóż, na początek nie ma innej drogi na zdobywanie zleceń i pieniędzy. W zasadzie jest: zatrudnienie się w firmie na etat. Ale przecież nie o to nam chodzi. 😉
Etap drugi: dla (średnio)zaawansowanych freelancerów
Jeśli przebrniecie przez staż, czyli wszystko co wyżej opisałam i jeszcze chcecie być freelancerami- moje gratulacje! Od teraz będzie już lepiej! Łatwiej.
Zakładam, że już zdobyliście doświadczenie w wykonywaniu mniej i bardziej skomplikowanych zleceń. Teraz nadszedł czas na wykorzystanie tych umiejętności w bardziej profesjonalnym podejściu do zdobywania klientów. Pora na stworzenie swojej wizytówki w sieci – w końcu już macie czym się pochwalić. I znalezienie pomysłu na swoją działalność.
Zacznijcie tworzyć zainteresowanie wokół swoich usług. Niezbędne będą w szczególności:
- Własne media (np. strona www i profile w social media)
O tym trochę napisałam tu. Na tym etapie przychodzi pora zrezygnowania z handlu obwoźnego (portale z ogłoszeniami) na rzecz własnej siedziby (witryna, blog, fan page). Wizytówka w sieci jest jak biuro, gdzie przychodzą klienci. Oferta musi być podana w atrakcyjnej formie i choć trochę wyróżniająca się na tle innych. Przemyślcie, co chcecie oferować, w jak, komu i za ile. Stronę możecie zrobić samodzielnie lub zlecić jej wykonanie. To zależy, czy macie czas i chęci na naukę.
Jak już będziecie mieli własne media, to skupcie się na ich rozwoju i widoczności w sieci. To normalne, że początkowo będziecie odsyłać klientów z Oferii na swoją stronę. Ale dążcie, do tego, by całkowicie zaniechać takich sposobów na pozyskiwanie klientów. Jak już pewnie wiecie, są mało wydajne i pochłaniają dużo czasu.
- Produkcja treści
Ponieważ strona www sama z siebie nie zacznie zdobywać klientów, trzeba otworzyć drzwi z napisem „marketing”. Czyli obmyślacie strategię promocji, dzięki której będą do was pukać klienci. Strategii jest mnóstwo, na początek polecam SEO marketing, czyli pisanie artykułów na blogu z myślą o ich wypozycjonowaniu w Google. O tym, jak to robić, pisałam np. tu. Jeśli teksty będą fajne i czytelne dla Google, zaczną przynosić ruch na stronie. A każdy nowy użytkownik, to potencjalny klient. Jeśli teksty będą fajne i czytelne dla ludzi, zaczną przynosić jeszcze większy ruch na stronie, bo będą udostępniane dalej. To już będzie content marketing. A jeśli będą tak wspaniałe jak choćby u Maćka, czy merytoryczne i świetnie zoptymalizowane pod SEO jak u Jurka i Agnieszki – wróżę wam piękne kariery. 😉
Z czasem można pomyśleć o innych, bardziej kreatywnych sposobach na promocję usług (kanały video, memy, e-booki, mailingi, prezentacje, kursy itp.). Następnie je promować wykupując reklamy w Google czy na FB. To jednak już dla bardziej zaawansowanych. Zalecam, by najpierw skupić się na jednym medium (np. blogu), a gdy zacznie zdobywać klientów, tworzyć i rozwijać kolejne (np. social media, e-mail marketing itp.). Uwierzcie mi, że nie trzeba mieć setek, ani nawet dziesiątek tysięcy odsłon na stronie, by na was zarabiała.
- Płatna reklama
Jeśli nie czujecie się dobrze w seo copywritingu albo wolicie się skupić na swojej pracy, czemu nie zlecić promocji innym? Na przykład usługi pozycjonowania strony. Jeśli zatrudnicie dobrego specjalistę, w ciągu 3-4 miesięcy zobaczycie efekty w postaci zwiększonej ilości zapytań. Minusem jest to, że za raz dobyte pozycje trzeba będzie co miesiąc płacić. I to słono. Będzie to sensowne tylko wtedy, jeśli budżet na reklamę nie przekroczy 3-8% przychodów.
- Networking
Czyli zdobywanie kontaktów, zwracanie na siebie uwagę osób, które mogą zostać waszymi klientami albo znają waszych klientów. Można to robić za darmo (płacąc oczywiście czasem), udzielając się na forach i grupach na FB, budować sieć kontaktów na Linkedin, udostępniać treści innych firm/osób, zapraszać do wywiadów fajnych i znanych ludzi lub prosić ich o opinie. Świetnie to robi na przykład Szymon, którego widzę wszędzie i który zostawi mi tyle komentarzy, że trudno, bym o nim zapomniała. I dobrze, bo o to właśnie chodzi. 😉 Zdarza, że moje usługi poleca jakiś bardzo zajęty copywriter, z którym ostatnio rozmawiałam na FB. Albo nie za darmo, np. jeżdżąc na konferencje marketingowe, kupując kursy i produkty wpływowych osób, następnie je opiniując.
- Inspiracja
Znajdźcie osoby, które osiągnęły to co wy byście chcieli osiągnąć i zacznijcie robić to samo, ale po swojemu. Mnie na przykład inspiruje wspomniany wcześniej Maciek Wojtaś (uzależniającymi tekstami) i Ola Budzyńska (uzależniającą #kawazbudzynska).
To działamy!
Mam nadzieję, że już choć trochę wiecie, gdzie szukać zleceń dla freelancerów. ;-)Warto zrobić plan, w którym znajdzie się spis wszystkiego, co chcecie zrobić/osiągnąć w najbliższych miesiącach i latach. Ja, początkowo działałam bez planu, i wiem, że wtedy kiepsko się na tym wychodzi. Z czasem, metodą prób i błędów sami zobaczycie, w czym czujecie się dobrze i co przynosi korzyści. U każdego może to wyglądać trochę inaczej, ale podstawowe zasady wszędzie są takie same.
I tak mniej więcej wygląda zdobywanie zleceń „nie na Oferii”. Małymi kroczkami do celu. Tu nie ma żadnych tajnych metod. Bardzo wielu freelancerów niewiele jest w stanie wskórać, bo za szybko się poddają. Nie szukają lepszych metod pozyskiwania klientów, nie rozwijają się, myśląc, że chleb spada z nieba. Nie podążajcie ich śladami. 😉