Kolego, co zamierzasz zrobić z moimi tekstami?
Poprzedni post Następny post

Piękna wrześniowa sobota, spotkanie znajomych po długiej przerwie, dzieci bawiące się w ogrodzie, dymiący grill, wegańskie sałatki i piwo bezalkoholowe na stole.

– Asia, ty piszesz te teksty na strony internetowe, nie?

– No.

– Bo wiesz, zakładam biznes i teraz będę robił stronę internetową. Może pomożesz z tekstami?

– Może. A po co ci ta strona?

– No jak to? Strona dzisiaj musi być. A tam oferta, opis firmy, kontakt i co tam jeszcze wymyślisz.

– No dobra, ale co zamierzasz zrobić z nią później?

– Yyy… O co ci chodzi?

– Kto będzie wchodził na stronę i w jaki sposób dowie się, że ona w ogóle istnieje?!

– Nie wiem. Ale się czepiasz… Nie chcesz zarobić?

– Nie.

Klasyka

Mam biznes, to i muszę mieć stronę. Bo wszyscy mają. Ale czemu ma ta strona służyć, to już nie wiem.

Dokończę zatem to, co chciałam powiedzieć swojemu przedsiębiorczemu koledze.

Tata nauczył cię podstaw biznesu, mama wysłała do szkoły handlowej, babcia pokazała, jak odróżniać złą marchewkę od dobrej, a wujek dał namiary do najlepszych dostawców. Głowa pełna pomysłów na dobry biznes.

Masz solidne podstawy, by otworzyć sklep spożywczy. Z tym, że nie będzie on się znajdował przy ruchliwej ulicy, a w szczerym polu, 10 km za miastem.

Jak już sklep się otworzy, okaże się, że jest w 100% zgodny z twoimi oczekiwaniami. Piękny, przytulny, nowoczesny, z ekspedientką podobną do Angeliny Jolie i magazynierem à la Bruce Willis w swych najlepszych latach. Oferta bogata, ceny niższe niż w Biedronce, a produkty pięć razy lepsze. Swojskie, domowe, krajowe, zagraniczne, chemiczne i ekologiczne. Ależ nie trzeba się martwić odległością, ponieważ oferujesz darmowy dowóz towaru pod sam dom. Spełnienie marzeń każdego klienta.

Niestety, do sklepu nie prowadzi żadna droga. Nie ma też szyldów, drogowskazów przy ulicy, ani nawet ulotek na klatkach schodowych. O tym, że twój polny biznes istnieje, wiedzą tylko żona, dzieci i mama. Czasem wpadnie sąsiad z zamiarem sprawdzenia tego cudu przedsiębiorczości pod polskim niebem.

Półki się kurzą, towar starzeje, a Angelina i Bruce nudzą się tak bardzo, że coraz częściej otwierają piwo na zapleczu. I co z tym zrobić?

No tak, trzeba założyć stronę internetową! Ludzie dzisiaj siedzą w internecie. Znajdą cię, zobaczą wspaniałą ofertę i będą hurtem gnać do sklepu, wyjeżdżając polną drogę. Zatrudniasz web dewelopera albo kupujesz szablon WordPressa, ja spędzam tydzień na dopieszczaniu tekstów. Biorę od ciebie pieniądze.

Po dwóch latach sklep będzie przypominał szopę rolnika z pobliskiej wsi, ty wyjedziesz do Norwegii, a twoja żona będzie przez następne 10 lat gderać, że w tej Polsce to tak ciężko się żyje. Studia są bez sensu, pracy nie ma, pieniędzy na ZUS i wypłaty dla pracowników nie ma, naród skąpy, a na dodatek żaden biznes nie wypala. Przy okazji wspólnie uznacie, że copywriting to ściema. Weźmie taka Aśka kasę za teksty i co? Guzik!

Pewnie, że guzik, jak nikt tych tekstów nawet nie przeczytał.

Zatem, miły kolego, co zamierzasz zrobić z tą swoją stroną? Czy moja praca i teksty zostaną należycie wykorzystane?

 

 

 

 

Wróć na górę